Pary bez formalnego małżeństwa są w bankach gorzej traktowane, a ich zdolność kredytowa jest niższa niż osób będących w formalnym związku – czytam w „Rzeczpospolitej”. Jak sobie więc radzić, gdy nie jesteśmy w związku formalnym?
Jak informuje dziennik, „niektóre banki przy wyliczaniu zdolności kredytowej nie traktują par bez małżeństwa jako prowadzących jedno, wspólne gospodarstwo domowe, co w znacznym stopniu obniża ich zdolność kredytową”. „Rzeczpospolita” podaje tu przykład: Przy łącznych dochodach w wysokości 5 tys. zł netto, różnice w zdolności kredytowej, zależnie od tego, czy para traktowana jest jako jedno czy dwa gospodarstwa domowe, wynoszą obecnie od 17 do nawet 66 tys. zł. Tak przynajmniej wynika z danych ANG Spółdzielni.
Podejście banków do par w związkach nieformalnych, starających się o wspólny kredyt, jest bardzo różne. „Rz” przytacza kolejne przykłady: „Możemy się spotkać z traktowaniem takich par jako dwóch oddzielnych gospodarstw domowych, co ma duży wpływ na zdolność kredytową, ale inne banki z założenia uważają, że takie pary prowadzą jedno gospodarstwo. Jeszcze inne banki uzależnią swoją decyzję od oświadczenia kredytobiorców, w którym informują, czy tworzą wspólne gospodarstwo domowe”.
Wyjście z sytuacji jest dość proste. Należy po prostu szukać takich banków, które wezmą pod uwagę te kwestie, na których najbardziej nam zależy - w tym przypadku podejścia do związków nieformalnych. Być może marża lub inne parametry kredytu w takim banku będą nieco gorsze niż u części konkurencji, ale… jak to się mówi: coś za coś.